Wiadomości z rynku

piątek
1 listopada 2024

Maszyny sprzedawane z pasją

Bellator po roku działalności
03.05.2013 00:00:00
Otwierać firmę handlową w czasie kryzysu na rynku? Niektórzy twierdzą, że to jest właśnie metoda - zacząć w trudnym okresie, by w momencie prosperity być już przed innymi, którzy będą chcieli wystartować.
W ubiegłym roku zadebiutowała firma Bellator w Rudzie Śląskiej, handlująca maszynami budowlanymi i drogowymi. Jej twórcy, znani z wieloletniej działalności w branży nowych maszyn budowlanych, są pełni optymizmu.
Bellator to z łaciny - wojownik. Nazwa oddaje bojowe nastawienie twórców firmy, którzy zamierzają powalczyć na rynku i mają ku temu atuty. Firma jest dobrze zlokalizowana, blisko Drogowej Trasy Średnicowej. Łatwo tu dojechać każdym środkiem transportu.
Kiedy branża podupadała...
Rozpoczęli działalność w lutym 2012 r., w trudnym okresie na rynku maszyn budowlanych i drogowych.
- Sceptycy pukali się w czoło - wspomina Michał Heller, Prezes Zarządu Bellator Maszyny Budowlane Sp. z o.o. - Bo branża wtedy podupadała. Inwestycje związane z Euro 2012 kończyły się albo były już rozdysponowane, a my postanowiliśmy zająć się handlem maszynami, przede wszystkim drogowymi.
Istotne jest to, że liderzy Bellatora, czyli Prezes M. Heller i Wiceprezes Krzysztof Drzewiecki nie pojawili się znikąd. Mają duże doświadczenie nabyte w latach 1995-2012, kiedy sprzedawali nowe układarki, walce, koparki, ładowarki, równiarki, węzły betoniarskie, otaczarki różnych marek.
Pomysł na biznes
- Kiedy koniunktura zaczęła gasnąć, stwierdziliśmy, że trzeba zacząć działać na własną rękę - ujawniają nasi rozmówcy. - Naszym pomysłem na gorsze czasy są maszyny używane. Skoncentrowaliśmy się na maszynach markowych. Wykorzystujemy też swego rodzaju lukę. Nie ma w Polsce firm, które zajmowałyby się profesjonalnie, w pełnym tego słowa znaczeniu, sprzedażą maszyn używanych różnych marek. To jest nowa jakość na polskim rynku maszyn używanych. Chcemy działać na wzór porządnych firm sprzedających nowe maszyny. Kompleksowo. Dysponujemy serwisem, potrafimy doradzić nabywcy, zatrudniamy fachowców. Nasza działalność nie polega tylko na pośrednictwie, nie jesteśmy komisem, gdzie ktoś może kupić przysłowiowego kota w worku. Jeździmy z klientami za granicę, jeśli chcą obejrzeć maszyny z bliska, dobieramy ofertę do specyfiki ich działalności, organizujemy pokazy działania maszyn, wypożyczamy do próbnej eksploatacji. W przypadku zakupu maszyn używanych zawsze jest jakieś ryzyko po stronie nabywcy, ale my staramy się to ryzyko zminimalizować.
Zakupy kontrolowane
Jednym z takich działań jest inspekcja techniczna oferowanych maszyn, czyli dokładny przegląd.
- Chcemy uniknąć takich sytuacji, z jakimi spotykamy się niejednokrotnie u pośredników - mówi Prezes Bellatoru. - Dla przykładu, jedziemy obejrzeć oferowany walec drogowy, a na miejscu okazuje się, że akumulator jest rozładowany i nie można uruchomić maszyny... W branży to jest powszedni obrazek, że obsługa jest żenująca, ale to nie nasz standard. My robimy to z pasją. Na Zachodzie są takie porządnie działające firmy handlowe i my chcemy się na nich wzorować. Powoli chcemy się rozwijać, aby w ciągu kilku lat stać się naprawdę mocną firmą w handlu używanymi maszynami drogowymi.
Zarządzający Bellatorem mają rozeznanie na rynku krajowym oraz zagranicznym. Duże koncerny, jak np. Wirtgen, Volvo czy Dynapac powierzają im sprzedaż swoich używanych maszyn, które posiadają na swoim stanie w Polsce oraz za granicą.
Trzeba się na tym znać
Jakie są trudności, wyzwania w takiej działalności? Według przedstawicieli firmy z Rudy Śląskiej, m.in. konieczność znajomości wielu marek maszyn. Handlowiec jest tu w trudniejszej sytuacji niż jego odpowiednik zajmujący się sprzedażą maszyn nowych, jednej marki. Tymczasem klient pyta o różne szczegóły dotyczące rozwiązań technicznych, parametrów różnych maszyn, chce mieć porównanie.
Maszyny w ofercie Bellatora są pozyskiwane z zagranicy, ale też jest sporo krajowych. Ich podaż zwiększyła się właśnie w okresie zastoju w branży budowlanej i drogowej.
- Pomagamy im je sprzedać za godziwe pieniądze - dodaje M. Heller.
Maszyny najczęściej stoją u pierwotnego sprzedawcy. Nabywca może je obejrzeć. Na placu w Rudzie Śląskiej wystawione maszyny można policzyć na palcach. Trafiają tutaj egzemplarze nie zamówione przez klientów, lecz nabyte okazyjnie. Zasadniczo jednak maszyny są sprowadzane na konkretne zamówienie.
- Klient zgłasza się do nas, poszukując maszyny, a my mamy dobre kontakty bezpośrednio w firmach handlujących takim sprzętem i jesteśmy w stanie mu coś zaproponować, mając propozycję z pierwszej ręki, nie z internetu - wyjaśnia przedstawiciel śląskiej firmy. - To są firmy w Holandii, w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii, ale też na południu, we Włoszech, Słowenii, Chorwacji czy w Czechach. Kontakty wypracowaliśmy przez wiele lat. To jest naszym kapitałem, że znamy branżę a branża zna nas. Jeśli klient jest zainteresowany to albo wysyłamy naszego serwisanta, albo zlecamy serwisantom miejscowym sprawdzenie maszyny. Zresztą raport serwisowy to jedno, a nasze oko to drugie. Po tylu latach potrafimy ocenić po krótkich oględzinach, czy maszyna jest zadbana, czy "zajeżdżona".
Zakupiona maszyna jest przywożona do dobrze wyposażonego serwisu Bellatora, gdzie jest jeszcze raz sprawdzana, ewentualnie naprawiana.
Pierwszy rok działalności szefowie Bellatora uznają za udany. Udało im się sprzedać ponad 70 sztuk maszyn z zyskiem, który przeznaczyli na podwyższenie kapitału firmy, co przy siedmioosobowej załodze jest niemałym osiągnięciem.
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.